BIEGUN PÓŁNOCNY, BULULA, LULA I SPÓŁKA, BIEGUN POŁUDNIOWY

wtorek, 26 lipca 2011

w akcji




Lula znowu przeziębiona. Wypady do przedszkola uniemożliwione. Mama dwoi się i troi, żeby dziecko i sama mama nie padły z nudów. Trochę spacerów, bo przecież katar nie zwalnia od wietrzenia maleństwa, trochę czytania, rozrzucania jedzenia, brudzenia wszystkiego dookoła i jakoś chorobę można przetrwać. Dziś zagnało nas aż na Stary Rynek, gdzie miałyśmy do załatwienia ważne sprawy. "Ważne sprawy" to póki co jeden z nielicznych i kończących się już argumentów skłaniających Nanię do podążania w obranym przeze mnie kierunku. Pojechałyśmy zatem. Zakupiłyśmy przecudownie kiczowatą Miki, wysłuchałyśmy młodego duetu skrzypcowo akordeonowego, który grając tanga Piazzolli zapewne zbiera fundusze na podróż życia, zrobiłyśmy, na życzenie Luli zainspirowanej turystami, zdjęcie z fontanną w tle przy pomocy telefonu komórkowego, poobserwowałyśmy konie ciągnące bryczkę i wróciłyśmy do domu. Jednak to nie koniec atrakcji. Po krótkiej drzemce Lula postanowiła się zaktywizować i wleźć mi na głowę. W akcie desperacji i szykując się na totalną dewastację, wyciągnęłam glinę i dałam ją Nani. Ja za zadanie miałam ulepienie kotka. Kotek prawie powstał ale Lula dołożyła swoje trzy grosze i kotek poza tym, że w fazie szkicu to jeszcze dorzeźbiony przez zleceniodawcę. Zdjęcia zapomniałam zrobić, może jutro jak trochę podeschnie.
W każdym razie Lula całym sercem oddała się robieniu placków, dziur i innych kozich bobków. Później przeszła do ozdabiania szyby balkonowej i poprawiania urody swojej nowej Miki. Wbrew moim obawom glina w rekach mojego dziecka nie niesie spustoszenia. Gorzej z kubkiem z herbatą, który wymsknął,omsknął i się rozlał (oczywiście sam) zatapiając pół biurka i podtapiając mojego nowiusieńkiego urodzinowego laptopa.











3 komentarze:

nasza szafa pisze...

nam ostatnio też MATYLSA zalała laptop ..

Agata Ma Piec pisze...

słodka Lula i strasznie podobna do ciebie:) my pojechaliśmy na wielką wycieczkę dzisiaj, też żeby dzieci na głowę nie wchodziły, one chyba tak jakby lubią ten rodzaj wchodzenia;)

Jaszmurka pisze...

Cóż za skupienie na buzi! :D