Niemąż zabrał mi aparat. Podobno ma coś ważnego do sfotografowania. Poszedł i zabrał a mi jakoś nieswojo.
Tymczasem zabrałam się do robienia czegoś, co nikomu się nie przyda (choć założenie jest inne). Robię abecadło dla LULI. Mam przy tym mnóstwo zabawy (Niemąż trochę mniej;)). Zobaczymy co na to powie L. Pewnie rzuci w kąt ale co mam wypełnione wieczory babraniem się w glinie to moje. Aż strach pomyśleć jaki będzie efekt końcowy. Na pewno mieszkanie na tym ucierpi. Stojąc przed wyborem: umycie podłóg, rozładowanie zmywarki, prasowanie a glinienie, decyduję się na dalsze "zapuszczanie" czterech katów na rzecz odrobiny frajdy.
2 komentarze:
bałagan nie zając, nie ucieknie :D
może i nie zając, ale jak królik. Mnoży się w zawrotnym tempie;)
Prześlij komentarz