BIEGUN PÓŁNOCNY, BULULA, LULA I SPÓŁKA, BIEGUN POŁUDNIOWY

sobota, 3 września 2011

wszystko będzie dobrze...

Jak ja się cieszę, że skończył się sierpień. Zły to miesiąc był. Mało rozwojowy i perspektywiczny i wielce rozczarowujący ale nie warto o tym. Teraz zaczyna się nowe. Mamy piękny początek jesieni. Ludzie wrócili do miasta, korki stają się niemożliwe, ruch, gwar, szkolniaki, niedługo i studenci. Można w końcu pochować lżejsze ubrania i ze spokojem przygotować się  na owijanie wszelkich fragmentów ciała szalikami, swetrzyskami, okuwanie stóp kozaczkami, półbutami, eksperymentowanie z kolorami i warstwami. Wszystko jakoś bardziej tętni, huczy i się kręci. Tego bardzo potrzebuję. Zwłaszcza teraz, kiedy rzucam palenie.
Rzucanie palenia, sztuka bardzo trudna, wyczerpująca, wymagająca ogromnego nakładu pracy, raz po raz niosąca ofiary w ludziach. To nie moje pierwsze rzucanie i nie pierwszy ból związany ze zwalczaniem w sobie nałogu. Każde rzucanie kończyło się tak samo czyli powrotem do najprzyjemniejszej czynności na świecie, do swojego wizerunku i nikotynowej tożsamości, do tego, co jako jedyne przynosi radość w tym smutnym, poskręcanym, źle wymyślonym świecie, czyli do palenia. Różny był owszem czas owych nawrotów, siedem dni, pół roku, rok ale jak widać są one nieuniknione. Pewnie teraz moje rzucanie też nie jest ostateczne, ale jak przyjemnie choć przez chwilę się pooszukiwać, że jest się jednostką chodzącą po rozum do głowy...

p.s. wścieklica  mnie ogarnia co rusz...

1 komentarz:

Agata Ma Piec pisze...

głowa do góry i się jakoś niedługo musimy umówić :) miszkomaszki w bulula kieckach zrobię i będzie weselej:)